Nie miałam tez za bardzo czasu na robotki ... i mimo najlepszych chęci wszystko co pozaczynane czeka na ciąg dalszy.
Wracając do tytułowej Mei. Otóż moja córeczka sprezentowała mi wspaniałomyślnie ze swojej gigantycznej kolekcji stare, trochę podniszczone barbie i jej podobne "stwory" ...i to cale mnóstwo..Wzięłam wszystkie z radością bo już dawno marzyło mi się spróbować swoich sil w repaincie.Nie chciałam kupować specjalnie nowej lalki na przysłowiowe "zniszczenie" Bo wiadomo zawsze można odkryć ze to jednak nie nasze powołanie ;)
Lala była w dobrym stanie jedynie sfilcowane włosy robiły z niej brzydactwo. W każdym razie postanowiłam jej zrobić "operacje plastyczna" i przerobić na bóstwo ;) Nie jestem do końca pewna czy mi się udało ale to pierwsza tego typu metamorfoza w moim wykonaniu wiec nie bądźcie dla mnie i mojej Mei bardzo surowe ;)
Przede wszystkim usunęłam ta sfilcowaną fryzurę i zrobiłam kompletny rooting . Potem usunęłam stary malunek twarzy i zrobiłam wszystko po mojemu ;)
W sumie to bardzo spodobalo mi się tego typu odnawianie lal i myślę ze z tej całej gromady ,którą dostałam coś wyczaruje ;) A potem znając życie będę zmuszona znów oddać wszystko mojej kochanej siedmiolatce ;)
Pozdrawiam Was serdecznie i dziękuję za odwiedziny i każde mile słowo :)