Witajcie :)
Pourlopowalam sie troche ale juz wrocilam i czas najwyzszy cos opublikowac na moich blogach :) Bylismy w Polsce i bardzo milo spedzilismy czas na lonie rodziny :D Ale wszystko dobre szybko sie konczy wiec oto jestem z powrotem ;)
Malo mnie na blogach ale w przerwach w robotkowym transie bede zagladac -obiecuje :)
Nie modelowalam juz od wiekow...sama nie wiem dlaczego...chyba zmeczenie materialem mnie dopadlo... i zachwyt repaintem...
Ostatnio znow wrocil ten niepokoj, ciekawosc co tym razem wyloni sie z bezksztaltnej masy... laskotanie w opuszkach palcow...uwielbiam to ... A szczegolnie ten ostatni etap kiedy patrze na gotowe dzielo...i czuje usmiech i cieplo w sercu :)
Zachariasz...oto on ...ok 15 moze 16 cm malec wymodelowany z prosculpt. Wloski z welny owcy tybetanskiej koloru dojrzalej polskiej pszenicy :) Oczy szare jak morze tuz przed burza patrza ciekawie na swiat...sa oczywiscie wykonane przeze mnie .
Ubranko wyszlo z pod raczek Ani . Aniu wreszcie kombinezon doczekal sie swojej premiery... Dziekuje jeszcze raz :)
Pozdrawiam niedzielnie i deszczowo